Dzień Edukacji Narodowej
Dzień Edukacji Narodowej to święto szczególnie ważne dla nauczycieli, pracowników oświaty i całej społeczności szkolnej. W naszej placówce ten dzień także jest wyjątkowy. Szczególnie na długo zapadnie w pamięci pierwszoklasistów, którzy właśnie w tym dniu zostali przyjęci do grona uczniów Szkoły Podstawowej im. Powstańców Wielkopolskich w Skoraszewicach.
Najmłodsi uczniowie zaprezentowali krótki montaż słowno-muzyczny, którym udowodnili, że są gotowi rozpocząć swoją edukacyjną przygodę. Po przygotowanym przez starsze klasy egzaminie złożyli uroczyste ślubowanie. Następnie pani dyrektor pasowała ich na pierwszoklasistów.
Dalsza część akademii poświęcona była obchodom DEN. Uczniowie klas 4-6 przygotowali uroczystą akademię, podczas której nie tylko wyrażali wdzięczność dla nauczycieli, ale również prezentowali swoje talenty i umiejętności artystyczne. W części oficjalnej występu uczniowie wyrecytowali i wyśpiewali podziękowania dla nauczycieli za codzienny trud włożony w ich edukację, za uśmiech, cierpliwość, życzliwość, miłe słowo, pomoc w rozwiązywaniu problemów oraz za wsparcie.
My również dziękujemy naszym uczniom za inspirację, jaką są dla nas każdego dnia, za każdy uśmiech, każdą podjętą próbę i chęć stawania się coraz lepszymi.
Pragniemy z tej okazji podzielić się słowami listu Wielkopolskiego Kuratora Oświaty, Dr Igora Bykowskiego, opublikowanego z okazji dzisiejszego święta:
„Człowiek jest zawsze między tym,
co było, a tym, co będzie.”
"Szanowni Państwo,
Drodzy Uczniowie, Rodzice, Nauczyciele, Pracownicy Administracji i Obsługi,
Drodzy Dyrektorzy,
żyjemy w czasach, w których wszystko wydaje się bliższe niż kiedykolwiek, a jednocześnie trudniej nam do siebie dotrzeć; w czasach, które obiecują nieograniczone możliwości, a jednak zostawiają w człowieku szczelinę, przez którą sączy się samotność; w czasach, gdy jednym ruchem kciuka możemy zobaczyć odległe kontynenty, posłuchać najnowszych myśli największych uczonych, dotknąć – choćby przez ekran – sztuki czy nauki, a mimo to gubimy najprostsze słowo wypowiedziane w obecności drugiego człowieka: „jestem”.
Nasza współczesność, choć tak hojna, stawia wymagania, których nie znaliśmy: uczy nas, że informacje potrafią przyjść szybciej niż refleksja, a obrazy zanim zdążymy nazwać emocje; uczy, że można być jednocześnie wszędzie i nigdzie, mieć tysiące kontaktów i nie mieć z kim porozmawiać; uczy, że łatwo pomylić dźwięk powiadomienia w telefonie z biciem własnego serca. A jednak te same czasy niosą w sobie szansę, której nie wolno nam przegapić: nigdy jeszcze (młody) człowiek nie miał tak szerokiego dostępu do wiedzy, nie mógł uczyć się tak szybko, tak samodzielnie i tak kreatywnie; nigdy jeszcze nie było tylu narzędzi, by rozwijać talenty, łączyć pasje, budować połączenia między szkołą a światem, między zainteresowaniem a przyszłym zawodem.
W tej samej przestrzeni, która bywa źródłem presji, jest też przestrzeń wzrostu: kursy, laboratoria online, społeczności uczące się, projekty międzyszkolne, spotkania z naukowcami i twórcami, którzy do wczoraj byli nieosiągalni. Przecież to właśnie dwugłos naszej epoki – obietnica i trudność – domaga się odpowiedzi, w której nie będzie ani naiwnego zachwytu, ani goryczy, tylko uważność i roztropność, bo w relacjach między ludźmi widać dziś najwięcej napięcia. Głośność i krzykliwość świata bywa przeciwieństwem słuchania, a jego szybkość, zmienność i dynamiczność przeciwieństwem cierpliwości. Spotkanie, które jeszcze nie tak dawno było oczywistością, dziś wymaga wysiłku, by nie przepadło w zgiełku współczesnego świata. Ile razy w dzisiejszym świecie rozmowa, która mogłaby ocalać przegra jeszcze z przewinięciem ekranu; ile razy niedopowiedzenie urośnie do rangi konfliktu, a jedno zdanie, wyjęte z kontekstu, przesłoni miesiące wspólnej i ciężkiej pracy?
Mamy dzisiaj tak wiele narzędzi komunikacji, a tak często brakuje nam słów, żeby wyrazić wdzięczność, przyznać się do błędu, zapytać, jak naprawdę się ktoś czuje. Relacje – kruche, a jednocześnie najtrwalsze to, co jako ludzie posiadamy – potrzebują dziś ostrożności, czułości i mądrości jak nigdy przedtem. W tej rzeczywistości trzeba nam się odnaleźć – nie w geście ucieczki od świata, ale w geście odpowiedzialnej obecności. Młodzi ludzie chcą dziś być influencerami i trudno się im dziwić: to przecież obietnica widzialności, wpływu i pewnej sprawczości; to znak, że głos może być usłyszany, a pomysł zostanie zauważony; to pragnienie, by zostawić po sobie trwały ślad. I choć w tym marzeniu pobrzmiewa czasem potrzeba akceptacji, a niekiedy iluzja szybkiego sukcesu, jest w nim także autentyczna energia, chęć tworzenia, dzielenia się i budowania społeczności. Zadaniem dorosłych nie jest zatem przestawić wajchę i powiedzieć: „wracamy do świata sprzed ekranów”; naszym zadaniem jest pomóc młodym odróżnić światło od reflektorów, trwałość od chwilowego blasku i wspólnotę od tłumu a autentyczność od roli.
Postęp technologiczny nie jest wrogiem człowieka; bywa nim dopiero wtedy, gdy człowiek rezygnuje z odpowiedzialności i oddaje stery w cudze ręce: w ręce algorytmów, trendów i przypadkowych nastrojów, które ktoś wykreował w społeczeństwie. Żyjemy w Internecie i w mediach społecznościowych – tak, to prawda – i nie zamkniemy tych drzwi, bo otworzyły je nie tylko firmy technologiczne, lecz także nasze własne pragnienia takie jak ciekawość i chęć poznania tego co nowe. Jeśli jednak zapomnimy, że realne życie wydarza się przy drugim człowieku, na korytarzu i w klasie, przy ławce i w pokoju nauczycielskim, na przerwie i po lekcjach, to prędzej czy później doświadczymy pustki, której nie wypełni żadna liczba polubień na takim czy innym portalu społecznościowym. Ta pustka może nie nastąpi od razu, ale kolejne pokolenia będą samotnie dorastać i dojrzewać w tłumie innych ludzi. Prawdziwa bliskość nie liczy odsłon. Prawdziwa rozmowa nie szuka lajków. Prawdziwe uznanie nie wypala się po dobie.
Właśnie dlatego w tym wszystkim tak bardzo potrzebny jest nauczyciel – nie jako strażnik przeszłości, lecz jako przewodnik po przyszłości; nie jako egzekutor, lecz jako towarzysz; nie jako sędzia, lecz jako świadek często tego, czego młody człowiek dzisiaj nie ma szansy już poznać, jako świadek, który widział już wiele i który potrafi nazwać to, co ważne. Nauczyciel, który rozumie, że szkolna lekcja nie kończy się wraz z dzwonkiem, a wychowanie nie jest rubryką w arkuszu. Nauczyciel, który wie, że młody człowiek przychodzi do szkoły z całym światem w kieszeni, ale nadal potrzebuje kogoś, kto powie: „widzę cię”. W epoce, w której łatwo pomylić informację z mądrością, nauczyciel staje się tym, kto uczy rozeznania: co jest prawdą, co tylko opinią, co ma wartość, a co jest dekoracją.
Szkoła nie jest miejscem idealnym, bo nie tworzą jej istoty idealne; tworzą ją ludzie – z ich zmęczeniem i entuzjazmem, z talentami, z obawami i odwagą. A jednak, w zaciszu codziennych obowiązków, dzieje się w szkole coś pięknego, czego nie widać w sprawozdaniach i statystykach: dzieje się powolne, konsekwentne dobro. Ktoś po raz pierwszy przeczytał głośno książkę, choć jeszcze niedawno wstydził się odezwać. Ktoś odważył się zapytać o sens wzoru, a potem sam go wytłumaczył koledze. Ktoś wrócił po chorobie i usłyszał, że był oczekiwany. Ktoś przeprosił i został przyjęty. Ktoś – może najbardziej niespodziewany – przyniósł na lekcję własny szkic i usłyszał: „to jest dobre”.
Takie rzeczy nie dzieją się w blasku kamer; dzieją się pomiędzy ludźmi, którzy wzajemnie biorą siebie na serio. Chciałbym, żebyśmy częściej zatrzymywali się przy tych małych zwycięstwach, bo one składają się na wielką opowieść szkoły: opowieść o cierpliwości, która nie jest modna; o wytrwałości, której nie widać; o pracy zespołowej, która nie żąda oklasków. To jest ta cicha strona edukacji, mniej medialna, a bardziej prawdziwa. Niech więc będzie wolno powiedzieć głośno: w szkołach dzieje się wiele dobrych rzeczy. W dniach zwyczajnych, w notatkach na marginesie, w rozmowach na schodach i w spojrzeniach, które mówią: „dziękuję”. Niech naszą odpowiedzią na tempo i presję współczesności będzie mądra obecność: szacunek do faktów i do ludzi, gotowość do uczenia się nowego i odwaga, by chronić to, co sprawdzone; niech będzie nią uważność, dzięki której słyszymy nie tylko najgłośniejszy głos, ale też ten nieśmiały; niech będzie nią odruch wstawania po błędzie i powracania do stołu rozmowy, bo szkoła – jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi – jest jednym z ostatnich miejsc, gdzie uczymy się bycia razem w świecie, który tak łatwo rozdziela i prowadzi do samotności. Dlatego dziękuję nauczycielom: za cierpliwość, kiedy inni się spieszą; za rozmowę, kiedy inni milkną; za wymaganie, które nie poniża, lecz podnosi; za pochwałę, która nie schlebia, ale dodaje skrzydeł i za codzienność, która nie robi hałasu, a zmienia życie.
Wśród naszych uczniów są tacy, którzy błyszczą, i tacy, którzy dopiero szukają swojego światła; tacy, którzy łatwo przychodzą z uśmiechem, i tacy, którzy wstają codziennie z trudem, ale mimo to przychodzą. Chciałbym, żeby każdy uczeń wiedział, że w szkole jest ktoś, kto go widzi i że nie jest anonimowy.
Dziękuję też dyrektorom, którzy każdego dnia noszą na barkach nie tylko odpowiedzialność za decyzje, ale i za ludzi. Od nich wszyscy czegoś oczekują – że będą spokojni, uśmiechnięci, że nigdy się nie zdenerwują, że zawsze znajdą rozwiązanie. Oczekuje się, że nie będą mieli własnych emocji, a za to potrafią unieść cudze: stres, złość, rozczarowanie i smutek. A przecież dyrektor to też człowiek – z sercem, które się męczy, z myślami, które czasem krążą wokół pytań bez odpowiedzi. Ma prawo mieć słabszy dzień, prawo do ciszy, do oddechu, do chwili, w której nie musi niczego udowadniać. Bycie dyrektorem to trudna sztuka łączenia przeciwieństw – łagodności i stanowczości, empatii i konsekwencji, wizji i codzienności. To kierowanie zespołem ludzi z poszanowaniem tych, którzy go współtworzą.
Dziękuję również rodzicom, którzy są pierwszymi nauczycielami swoich dzieci i pracownikom szkół, którzy otwierają drzwi, zanim ktokolwiek przyjdzie i gaszą światła dopiero wtedy, gdy wszyscy inni już pójdą; wszystkim, którzy współtworzą ten cichy ekosystem dobra. I proszę: dbajmy o relacje, bo to one są nicią, na której trzyma się cała tkanina edukacji. Nauka bez relacji jest jak mapa bez dróg; relacja bez nauki jest drogą bez celu. Tylko razem tworzą przestrzeń, w której młody człowiek może wzrastać i nabierać odwagi, żeby iść dalej.
Dziękuję także pracownikom Kuratorium Oświaty w Poznaniu za to, że podążamy razem, choć nie zawsze jest to droga prosta. Za obecność w szkołach, za rozmowy, za słuchanie i gotowość do wspólnego szukania rozwiązań. Ta nowa droga, na którą weszliśmy, wymaga odwagi, zaufania i wzajemnego wspierania się, ale właśnie dzięki temu staje się coraz bardziej nasza.
Jeśli istnieje recepta na współczesność, to nie jest nią odwrót, lecz dojrzała obecność; nie jest nią zakaz, lecz rozmowa; nie jest nią idealny plan, lecz troska, która znosi poprawki. A szkoła – ze swoją ciszą i swoim gwarem, z planem lekcji i nieprzewidywalnością ludzkiego serca – pozostaje miejscem, gdzie ta recepta może nabierać kształtu każdego dnia. Tu, obok drugiego człowieka.
Może nie zatrzymamy biegu świata, ale możemy sprawić, by w jego hałasie wciąż było słychać głos człowieka, który jest obok nas."
AJ



































































































